Kim jest Pani Koza?
Hej! Jestem Kalina… ale większość zna mnie jako Panią Kozę. Tak, serio – Kozę.
Zajmuję się kreatywnością dzieci i ogarnianiem kontrolowanego chaosu – takiego z farbą na koszulce i wybuchem w kolbie. Trochę uczę, trochę organizuję, trochę inspiruję – taki miks edukacyjnej czarownicy i plastycznej ninja. Inspiruję!!! Ile mam sił!
Jestem właścicielką Koza Lab – firmy, w której robimy warsztaty, wyjazdy dla dzieci i cuda, które dzieciom zapadają w pamięć, a rodzicom w serce (i w grafik).
Kiedyś kierowałam Centrum Edukacyjnym we Wrocławskim Parku Technologicznym, zanim to było modne. Byłam też jedną z tych, co jako pierwsze w Polsce wprowadzały dziecięce eksperymenty i twórcze działania, kiedy reszta jeszcze wierzyła, że kreatywność to „tylko na plastykę”.
Prowadzę kanał na YouTube ,oraz m.in podcast „Łap to” i generalnie łapię wszystko, co wartościowe w edukacji, dzieciństwie i relacjach.
Prywatnie? Mama Tosi i żona Marcina z @kozakart – czyli człowieka, który robi zdjęcia i filmy szybciej niż ja zdążę zrobić kawę.
Kocham kręcić filmy i gram na ukulele… nie pytajcie, czy umiem spiewać – ważne, że z pasją 😄i dobrze uczę.
I tak właśnie wygląda moja codzienność. Trochę zwariowana. Trochę wzruszająca. Ale na pewno – kreatywna do granic rozsądku.
ALOHA KOZY!
TO MÓWIŁAM JA PANI KOZA!
Co właściwie robie?
Zajęcia, wyjazdy i …podpowiedzi!
Wymyślam programy edukacyjne, uczę jak prowadzić dobre warsztaty, uczę plastyki w szkole demokratycznej i organizuję wyjazdy dla dzieci.
Gdzie jestem, tam wiedza i kreatywność łączą się jak plastelina, a dzieci mówią: „To były najlepsze zajęcia w życiu!”.
No i jeszcze buduję relacje (międzyludzkie, nie PR-owe).
A dla dorosłych? Podpowiadam, jak działać z dziećmi bez spinania się, z lekkością, zrozumieniem i twórczą , eksperymentalną odwagą – czy to w domu, czy w klasie. Bo kreatywność nie zna wieku…co wiecej można ją ćwiczyć!
A co się dzieje na moich wyjazdach?
Zero non stop ekranów. Sto procent dzieciarni. Moje wyjazdy? To takie mini światy bez wifi, ale z emocjami na pełnym zasięgu. Dzieci nie scrollują – rozmawiają. Nie nagrywają – przeżywają. I wiesz co? One tego właśnie potrzebują. My dorośli zresztą również!
Są gry terenowe, nocne rozmowy, błoto po kolana i przyjaźnie, które zostają na długo..czasami na całe życie.
I to jest moja ulubiona część: kiedy dzieci mówią „to były najlepsze wakacje ever” – a nie chodziło wcale o atrakcje, tylko o ludzi.
Relacje są dla mnie najważniejsze. Wszystko inne to dodatek. Jestem szczęściarą ponieważ to co sie dzieje na wyjazdach zawdzięczam najlepszym ludziom pod słońcem!!.
TEN BLOG MA WAM POMÓC i zainspirować do dalszego działania!
Spodobało Ci się?
ODEZWIJ SIĘ DO NAS!
Nasza kadra z którą współpracujemy to kolorowi, kreatywni ludzie, którzy patrzą często na świat przez pryzmat dziecka.
Dlatego tez są tak wyjątkowi!